W tym świecie pełnym głupców, plotkarzy i handlarzy,
Zamknij uszy, mędrcze, milcz i uniż się.
Zasłoń powieki i usta – chroń się,
Aby twój umysł, słuch i myśli pozostały nienaruszone.
O. Chajjamie
Współczesna era cyfrowa dała nam prawdziwie niezwykły luksus: możliwość połączenia się z praktycznie każdym, o każdej porze.
Wysyłanie SMS-ów, dzwonienie, udostępnianie wiadomości głosowych i rozmowy wideo stały się normą.
Nigdy bym nie pomyślał, że uda mi się utrzymać stały kontakt z byłymi sąsiadami, którzy wyjechali do Australii w latach 90., z krewnymi z Kazachstanu, czy na przykład ze znajomym mieszkającym w Wiedniu.
Jak było wcześniej? Raz w roku przychodził list albo pocztówka. Czasami zdjęcie w kopercie. Co za radość! Wszystko to było starannie przechowywane w osobnym pudełku. Czytaliśmy listy, oglądaliśmy zdjęcia i wspominaliśmy tamte czasy.

W dzisiejszych czasach wiadomości docierają do Ciebie w ciągu kilku sekund. A właściwie, to nawet nie są listy – krótkie linijki, ciągi słów, emotikony. Moja znajoma transmitowała kiedyś na żywo swoje zakupy tapet w sklepie z narzędziami, a ja, z innego kraju, pomogłem jej wybrać.
Ale czy ta nieograniczona łączność ze światem zewnętrznym jest naprawdę tak cudowna? Czy powinniśmy dzielić się każdym szczegółem naszego życia z innymi? Czy konieczne jest zagłębianie się w codzienne życie innych ludzi? W jakim stopniu konieczne jest angażowanie się w sprawy innych?
Niektórzy twierdzą, że kraje Zachodu narzuciły nam ten styl życia, żeby odciągnąć nas od tego, co najważniejsze – wysokiej jakości edukacji, skupionej pracy i prawdziwego, głębokiego odpoczynku. Karmią nas drobiazgami, a my jesteśmy szczęśliwi jak dzieci.
Ale nie tylko świat zewnętrzny jest temu winien. Ludzka natura z natury pragnie obserwować innych. Szczególnie kobiety – dla wielu jest to potrzeba: mówić i czuć się wysłuchanym. To biochemia – produkcja hormonu radości.
Mówiąc o naszych osiągnięciach, chcemy się wywyższyć. Nie, nie wywyższamy się w oczach innych – raczej wzbudzamy zazdrość. A zazdrość jest dla nas potwierdzeniem własnej wartości. Ego jest zaspokojone.

Przestrzeń wirtualna stała się areną kreowania idealnych wersji samego siebie. Niektóre rzeczy są ukryte, inne upiększone – a teraz nie jesteś już tylko osobą, ale postacią. Niech zobaczą, jak bardzo odnosisz sukcesy. Niech ci, którzy kiedyś w ciebie wątpili, dadzą sobie popalić.
Zatem człowiek ma wiele zarówno oczywistych, jak i ukrytych powodów, dla których chce pozostawać w stałym kontakcie.
Moja znajoma pobrała specjalną aplikację, która śledzi, ile czasu spędza w internecie. Rezultat: 18 godzin z 24. „Jak to możliwe?” – zapytała z przerażeniem. To nie życie, to cyfrowa iluzja. Wirtualne awatary, symbole, sygnały dźwiękowe i sygnały dźwiękowe… Ale w rzeczywistości to godziny wykradzione ze snu, książek, spacerów, teatru, hobby, gotowania i sprzątania.
Z kim rozmawiać? O czym?
Z biegiem lat staje się jasne: znalezienie prawdziwie bliskiej i szczerej relacji jest prawie niemożliwe. Mów o swoich sukcesach – będą ci zazdrościć. Dziel się swoimi doświadczeniami – będą cię wyśmiewać. Radź – będą cię ignorować. Narzekaj – będą cię umniejszać. Sekrety – zdradzą. Pomysły – ukradną.
O czym więc powinniśmy rozmawiać? O pogodzie?
Al Pacino powiedział kiedyś: „Komunikację należy ograniczyć do minimum”. Wielki rzymski filozof Seneka twierdził: „To, co myślisz o sobie, jest ważniejsze niż to, co myślą o tobie inni”. Jednak taki poziom samoświadomości osiągają tylko nieliczni. Większość skupia się na zewnętrznej aprobacie. Paradoksalnie, to właśnie opinie innych często nie podtrzymują poczucia własnej wartości, a wręcz je niszczą.
Dlaczego więc opowiadasz innym o sobie?
Konfucjusz doszedł do prostej prawdy: nic nie mów, a nikt nie skłamie . Amerykańska pisarka Maya Angelou zauważyła: „Ludzie nie pamiętają nawet dziesiątej części tego, co powiedziałeś. Ale z pewnością nie zapomną, jak się przy tobie czuli”. Żywią się tym. I choć tylko nieliczni potrafią zachwycać i inspirować, zdecydowana większość jest zdolna do antagonizowania.
„Milczenie jest złotem” – mawiali starożytni i mieli absolutną rację. Nic, co boli, martwi lub niepokoi cię w nocy, nie powinno być ujawniane innym.
Dlatego cisza nie jest tylko cnotą. Jest zbroją.