Natura potrafi zapierać dech w piersiach — i być brutalna. W mroźne lutowe popołudnie nad jeziorem Sloan, radosny pościg przerodził się w desperacką walkę, gdy pies wpadł w cienki lód.
Gonił za gęsiami, gdy lód pękł, wrzucając go do lodowatej wody. Jego łapy bezsilnie drapały, gdy próbował się wydostać.
Przerażeni gapie obserwowali sytuację . Wezwano pogotowie ratunkowe, ale czas uciekał. Lód był zbyt kruchy, by bezpiecznie przejść – aż do momentu, gdy jeden mężczyzna wystąpił naprzód.
Nazywał się Jason Skidgel.
Bez wahania Jason zdjął kurtkę , zrzucił buty i wszedł prosto do lodowatego jeziora. Zimno przeszyło go na wskroś, lód pękał przy każdym kroku. Pełznąc w stronę dziury, spokojnie zawołał: „Chodź, kolego”. Dosięgając psa , złapał go za obrożę — i zniknął pod powierzchnią.
Następnie podniósł się ponownie, trzymając psa w ramionach — obaj przemoczeni, drżący, ale żywi.
Rozległy się okrzyki radości. Nieznajomy zaryzykował wszystko, by uratować psa, którego nigdy nie spotkał.
Później Jason powiedział po prostu: „Nie mogłem po prostu na to patrzeć”.
W tym momencie jego cicha odwaga przypomniała nam wszystkim, że prawdziwe ciepło pochodzi nie ze słońca, a z aktów współczucia.
Ponieważ życie, w jakiejkolwiek formie, zawsze jest warte ratowania.