W 1952 roku Willie Nelson i Martha Matthews pobrali się po cichu, wsiadając do rozklekotanego samochodu pod nocnym niebem Teksasu. Nie było kamer ani celebracji – tylko dwa serca połączone miłością, śmiechem i marzeniami przekraczającymi ich możliwości.
Wczesne lata były trudne. Willie gonił za możliwościami, od zadymionych barów po bary w małych miasteczkach, mierząc się z odrzuceniem, wyczerpaniem i wątpliwościami. Mimo wszystko Martha pozostała nieugięta, kojąc jego lęki i przypominając mu o jego potencjale. Kiedy później pisał piosenki takie jak „Hello Walls” i „Funny How Time Slips Away” , echa ich wczesnych zmagań wplatały się w teksty.
„Wierzyła we mnie przed wszystkimi innymi” – przyznał Willie, a ta prawda dawała mu oparcie w świecie, który często lekceważył jego niekonwencjonalny styl. Sława ostatecznie przyniosła dystans, ale niezachwiana wiara Marthy w tych latach kształtowania ukształtowała mężczyznę i muzykę, które świat pokochał.
Przed legendą była miłość, która robiła ogromną różnicę.