Ta 80-letnia aktorka wciąż fascynuje. Jej nazwisko natychmiast przywołuje na myśl urok, wdzięk i elegancję, która zdaje się przeczyć czasowi.
Ale za tą ikoną srebrnego ekranu kryje się niezwykle nowoczesna kobieta, która nigdy nie przestała wytyczać własnej drogi.
Co jest kluczem do jej równowagi i tej magnetycznej aury, która nigdy nie blaknie?
Początki między tańcem a kinem

Zanim stała się czołową postacią kina, Jacqueline Bisset marzyła o scenie. Urodzona 13 września 1944 roku w Weybridge w Anglii, dorastała w świecie, w którym sztuka odgrywała kluczową rolę. Taniec był jej pierwszą pasją, a teatr – objawieniem. Bardzo szybko kino stało się oczywistym wyborem.
Jej przenikliwe zielone oczy i naturalna prezencja szybko przykuły uwagę reżyserów. W 1966 roku zdobyła swoją pierwszą rolę w filmie Romana Polańskiego “Matnia” . Dwa lata później wszystko nabrało rozpędu: “Detektyw” z Frankiem Sinatrą, “Bullitt” ze Stevem McQueenem, a następnie “Słodka jazda” , za którą otrzymała nominację do Złotego Globu. W zaledwie kilku filmach stała się nową ulubienicą Hollywood.
Kariera naznaczona niezapomnianymi rolami

Jacqueline Bisset nigdy nie szukała sławy dla siebie. To, co ją naprawdę urzekło, to aktorstwo, kreacja i subtelność emocji. Można ją znaleźć w arcydziełach, które stały się kultowymi klasykami: „ Morderstwo w Orient Expressie” , „Dzień za nocą ” , „ Głębia ” i „Anna Karenina” .
Telewizja również była jej wielką atrakcją. Wcielała się w silne postaci, takie jak Joanna d’Arc, a ostatnio w filmie ” Dancing on the Edge” , za którą otrzymała Złoty Glob. Jej bogata i różnorodna filmografia świadczy o karierze, którą realizowała z inteligencją, instynktem i ciekawością.
Sztuka bycia sobą
Poza ekranem Jacqueline Bisset wyróżnia się rzadką niezależnością ducha. Zabiegana przez legendy kina, takie jak Frank Sinatra i Steve McQueen, nigdy nie czuła potrzeby wyjścia za mąż. „Jestem bardzo niezależna” – często zwierza się z cichym uśmiechem.
Jej relacje zawsze cechował szacunek i dyskrecja, szczególnie z aktorami Michaelem Sarrazinem i Vincentem Pérezem. Ale bardziej niż życie miłosne, imponuje jej wolność wyboru: wolała życie kierowane namiętnością i prostotą niż konwenansami.
Starzenie się bez sztuczności
W epoce zdominowanej przez kult młodości Jacqueline Bisset wybrała inną drogę: drogę akceptacji. Żadnych operacji, minimalistyczny makijaż, a przede wszystkim promienna pewność siebie. Akceptuje każdą zmarszczkę jako dowód udanego życia.
Dla niej piękno nie jest czymś stałym w czasie: karmi się doświadczeniem i autentycznością. „Starzenie się to nie tragedia. To przywilej” – twierdzi. I patrząc na nią, można się z tym tylko zgodzić.
Inspirująca filozofia

Jacqueline pielęgnuje proste podejście do szczęścia: dba o siebie, zarówno umysł, jak i ciało. Praktykuje medytację, kocha naturę i delektuje się małymi przyjemnościami życia. Jej sekret? Pozostać ciekawą, otwartą i wdzięczną.
W świecie, w którym wszystko dzieje się szybko, przypomina nam o tym, jak ważne jest zwolnienie tempa, wsłuchiwanie się w swoje potrzeby i życie w harmonii z samym sobą. Cenna lekcja życia , przekazana przez kobietę, która nigdy nie dążyła do zadowolenia innych, a jedynie do bycia.