We wtorek, 13 maja, na cichej ulicy w 11. dzielnicy doszło do rzadkiego i przerażającego zdarzenia: próby porwania w biały dzień, zaledwie kilka metrów od przechodniów.
Para, kobieta w piątym miesiącu ciąży, padła ofiarą czterech osób. To, co mogło przerodzić się w tragedię, zostało jednak udaremnione dzięki nieoczekiwanemu aktowi odwagi.
Nabila, ich sąsiada, który niechętnie stał się bohaterem.

Krzyk, otwarte okno… i gaśnica
Nietypowy hałas i krzyki zaalarmowały Nabila, kierownika sklepu rowerowego. Zaintrygowany, wyjrzał przez okno. To, co zobaczył, przerosło jego najśmielsze oczekiwania: zamaskowanego mężczyznę, gwałtowne ruchy i ciężarówkę z napisem „Chronopost”, która ewidentnie nie dostarczała przesyłek tego dnia.
Początkowo myśląc, że to zwykły napad, chwycił gaśnicę z półpiętra – niemal absurdalny, ale ratujący życie odruch – i zbiegł po schodach. Tam odkrył mrożącą krew w żyłach scenę: trzech mężczyzn próbowało wepchnąć jego sąsiadów do furgonetki, podczas gdy czwarta osoba czekała za kierownicą.

Gaśnica, improwizowana broń zrodzona z bohaterskiego impulsu
Bez namysłu Nabil rzuca się do przodu. Jego niespodziewana obecność, uzbrojona w gaśnicę, wystarczy, by udaremnić atak. Na nagraniu świadka widać, jak napastnicy, ubrani na czarno, próbują obezwładnić ofiary leżące na ziemi. Para stawia jednak desperacki opór, kurczowo trzymając się siebie, jakby od tego zależało ich życie.
Nagle w głowie Nabila odbiło się echem zdanie: „Chcą ukraść mi żonę”. Nie było wątpliwości, to nie była zwykła kradzież. Strach przerodził się w determinację. Wspomina: „Chciałem użyć gaśnicy. Myślałem, że jest nas kilku, uciekną… i dokładnie to zrobili”.
Odwaga nie ma stroju: peleryny ani munduru
Choć Nabil zareagował odważnie, podkreśla prawdziwego bohatera tej historii: ojca. „Walczył jak tygrys, pomimo ciosów, pomimo stresu. Nie odstępował żony na krok”. Ranny, ale stojący, mężczyzna stawił czoła uzbrojonym napastnikom – znaleziona broń okazała się atrapą, ale strach był jak najbardziej realny.
Tymczasem inny dyskretny, ale kluczowy gest zapewnił bezpieczeństwo dwuletniemu dziecku pary. Kelner z pobliskiej kawiarni podjął inicjatywę, aby zapewnić dziecku bezpieczeństwo, pozwalając ojcu w pełni skupić się na obronie partnerki.
Rozgrzewające poczucie solidarności społecznej
Po ataku emocje w okolicy sięgały zenitu. Nabil, wciąż nieco wstrząśnięty wydarzeniami, przyjął gratulacje od sąsiadów. Niektórzy podchodzili, żeby uścisnąć mu dłoń, inni po prostu wymieniali uśmiechy lub żartowali. Zwierzył się: „Ojciec już sobie żartował, to dobry znak… Jest naprawdę twardy”.
Trzy ofiary odniosły lekkie obrażenia, ale ich życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Trwa śledztwo, prowadzone przez oddział antygangowy. Czterech podejrzanych jest nadal aktywnie poszukiwanych.