Na zasypanej gruzami ulicy za przemysłowym blokiem ratownicy znaleźli wygłodniałego szczeniaka ukrytego pod zardzewiałym koszem na śmieci, zbyt słabego, by unieść głowę.
Przerażony i wyczerpany, skulił się w miejscu, drżąc, jakby cienki metal nad nim był jego jedyną ochroną. Przed nim leżał kawałek zgniłej kiełbasy – zielony, cuchnący i rojący się od much. To było wszystko, co miał, a jednak był zbyt słaby, by ją zjeść. Kiedy spojrzał na ratowników, jego oczy bezgłośnie błagały o pomoc.
Podchodząc do niego powoli, zespół delikatnie go podniósł; zamiast stawiać opór, wydał z siebie ciche jęknięcie poddania się. W schronisku został wyczyszczony, nakarmiony i otoczony troską. W ciągu kolejnych dni jego oczy rozjaśniły się, oddech się uspokoił, a pojawiły się drobne oznaki zaufania.
Ukryty w strachu i głodzie szczeniak zaczął odkrywać bezpieczeństwo, dobroć i nowy początek.